Ameryka znana jest jako kraj, gdzie każdy może dorobić się od pucybuta do milionera. Chociaż nie jest to już takie łatwe jak dawniej i coraz więcej milionerów raczej bankrutuje niż się rodzi, to nadal ten wielki kraj stanowi kwintesencję wolności jaką powinno okazać państwo w sprawach wolnej gospodarki. Warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Amerykanie rozpoczęli u siebie walkę z kryzysem ekonomicznym najwcześniej i wpompowali w to największe sumy pieniędzy. Jednakże rząd pozostawił jak największą swobodę w sposobie ich wykorzystania. Trafiły one do banków i systemów funduszy inwestycyjnych, które mają zająć się dystrybucją tych środków na poszczególne cele. I od tego momentu to właśnie wolny rynek dyktuje warunki na jakich ta gospodarka powinna się odrodzić, niczym Feniks z popiołów. Sama procedura otwarcia w Stanach Zjednoczonych swojej firmy, wiążę się z wizytą w dwóch, położonych najczęściej koło siebie gmachach. Jednym z nich jest urząd miejski lub gminy, gdzie rejestrujemy taki fakt. Obok natomiast znajduje się urząd skarbowy, w którym rejestrujemy się jako płatnicy podatków oraz dostajemy konto na ubezpieczenie społeczne. To ostatnie nie przeraża jak w Polsce, albowiem jest naliczana w dużo mniejszej skali i nie stanowi aż tak wielkiego obciążenia jak w naszym kraju. Amerykanie mają znów dużą dozę dobrowolności w tym zakresie. Im więcej odłożą, tym będą mieli wyższą emeryturę. Podatki tak samo nie są zbyt wysokie, chociaż w ostatnich latach uległy podwyższeniu. Mamy więc spore szanse zostać milionerem, chociaż nie koniecznie od razu.